To, co napisałem przy pierwszym zeszycie, pozostaje aktualne i w drugim, z jednym tylko „ale”, że dwójka jest jeszcze lepsza. Jedynka była świetnym wprowadzeniem; roztaczała przed odbiorcą połacie innego świata, z bujną roślinnością i aurą tajemnicy tak gęstą, że dało się ją kroić nożem. Dwójka zaczyna tę tajemnicę kroić i muszę przyznać, że Norbertowi to fabularne szatkowanie wychodzi jak na razie świetnie; proporcje plasterków przygody i plasterków ekspozycji bohaterów są po prostu idealne. Lepiej poznajemy niektórych mieszkańców tej krainy — zbliżamy się do ich domów (do jednego nawet wchodzimy), podglądamy ich relacje, a nawet dowiadujemy się nieco o ich historii. Płyniemy też z nurtem głównego wątku, coraz lepiej rozumiejąc kłopoty wiszące nad okolicą. Wszystko w tym komiksie jest dopracowane; z taką samą frajdą podglądałem dwóch staruszków wspominających przy gorzałce zespół, w którym grali za młodu i zło przebudzające się w lasach. No i znów nie mogę się napatrzeć na rysunki i kolory, szczególnie że w Pangolin Print wydrukowali to w niedorzecznie dobrej jakości.
Norberta Rybarczyka znajdziecie na Fejsie.
Maciej Pryciak –
Godna kontynuacja! Kreska tych komiksow jakos kojarzy mi sie ze starymi dobrymi czasami 😉