Szczerze? Uwielbiam Wrapped. Dla mnie jest to fajny sposób na podsumowanie roku z muzycznej perspektywy. Poza tym, Wrapped pokazuje, co rzeczywiście muzycznie dominowało w moim życiu danego roku, bazując na obiektywnych liczbach, a nie na mylnych odczuciach.
Dla przykładu, ja mam świadomość, że słuchałem sporo muzyki Kasi Worek (aka Katika) – słucham jej „tak po prostu”, ale też używam jako ścieżki dźwiękowej dla gier tekstowych stworzonych w Twine i powieści wizualnych, które albo własnej ścieżki nie mają, albo mają słabszą od muzyki Kasi. Tego jednak, że żadnego innego wykonawcy nie słuchałem więcej, to już mnie zaskoczyło. W ciągu roku, słuchałem jej muzyki przez 6422 (!) minut, co jest jakimś kosmosem.
Ona sama podpisała swoją muzykę na Spotify jako „digital fantasy” i uważam, że to jest bardzo trafne określenie!
Katika wygrywa nie tylko, jeśli chodzi o łączny czas spędzony z konkretnym wykonawcą, ale też zdominowała moje top5 najczęściej słuchanych utworów (zajmując 4 z 5 miejsc).
Na pierwszym miejscu jest jednak „Weightless” angielskiego ambientowego zespołu Marconi Union. Przesłuchałem tego utworu 731 (!) razy, co przy ośmiu minutach trwania daje 5848 spędzonych z nim minut. Ten jeden kawałek plasuje Marconi Union na drugim miejscu (!) najczęściej słuchanych wykonawców.
Ola puściła mi ten utwór, po tym, jak gdzieś usłyszała czy przeczytała, że to podobno jest najbardziej relaksujący utwór na świecie. I rzeczywiście, muszę to potwierdzić – czasami potrafi mnie wyciszyć, co jest w moim wypadku bardzo trudne.
Na trzecim miejscu znajduje się kanadyjski zespół The New Pornographers, którego muza towarzyszy mi od lat. O ich istnieniu dowiedziałem się z jakiegoś papierowego magazynu muzycznego, który kupiłem z nudów i czytałem spacerując po gdańskiej Oliwie. Coś mi się kołacze w głowie, że to mógł być Teraz Rock, ale nie zguglowałem niczego, co by to potwierdziło. W artykule byli przedstawieni jakoś w stylu, że to niedoceniony w Polsce zespół, mistrzowie komponowania.
Co ciekawe, chociaż The New Pornographers zajmują trzecie miejsce wśród wykonawców, ich pojedynczy utwór pojawia się dopiero na 56 (!) miejscu 100 utworów, których słuchałem najwięcej. To ilustruje w jaki sposób ich słucham. Dla mnie The New Pornographers to nie jest zespół kilku hitów. Kocham każdy ich album. Każdy jest świetnie skomponowany, od pierwszej sekundy do ostatniej. Ja nie puszczam tego czy tego utworu, na który mam ochotę, ja puszczam po prostu The New Pornographers. Całe albumy po kolei, albo utwory losowo.
Czwarte miejsce jest o tyle zabawne, że Dua Lipa ma na ten moment 87,5 miliona obserwujących na Instagramie, a jeden z jej utworów, „New Rules”, został wyświetlony 3 miliardy (!) razy, a ja jakoś uchowałem się do 2024 nie znając jej muzyki. Tu i ówdzie obijało mi się o uszy „Dua Lipa”, ale szczerze mówiąc, myślałem, że to jakaś polska pop-gwiazdka z głupią nazwą (no wiecie, w sensie „podwójna lipa”).
Wkręciła mi się pod koniec tego roku, ale nadużywałem jej na tyle mocno, że zdołała przez dwa miesiące wskoczyć do top5.
Na piątym miejscu jest szkocki duet muzyki elektronicznej Boards of Canada. Są ze mną od lat i zajmują szczególne miejsce w moim umyśle. Puszczam ich, kiedy potrzebuję tego rozmarzonego stanu, który daje ambient, ale mam ochotę żeby w muzyce działo się jednak więcej.
Oto plejlista zawierająca 100 utworów, których słuchałem najwięcej w 2024.
Zaskoczyło mnie wysokie (bo dziesiąte) miejsce kawałka „Mogę wszystko” Tymka. Tekst jest mega płytki, ale połączenie beatu i tego, jak Tymek wyrzuca słowa, mocno mi się wkręciło.
Obecność utworów „Teenage Recoil”, „Hollywood”, „Famous Last Words”, „Erotic Saints” i „Lamp Halo” pokazuje, jak ważny jest dla mnie album „Zzyzx” (2003) norweskiego zespołu Zeromancer. Album zawiera 10 utworów i 5 z nich znalazło się w top100. Słucham tego, kiedy zatęsknię za Gdańskiem i/lub przyjaciółmi. W moim umyśle mieszka bardzo żywy obraz, jak szwendałem się z discmanem po hałdach piasku na gdańskim Przymorzu, tam gdzie potem powstały osiedla Horyzont i Cztery Oceany, no i słuchałem w kółko właśnie tego krążka.
„Bad Kingdom” Moderata i „Secret Scream (Haex Remix)” zespołu The Black Queen (supergrupy złożonej z członków Nine Inch Nails, Telefon Tel Aviv i The Dillinger Escape Plan) puszczam, kiedy mnie nosi od dobrych emocji. „#3” Aphex Twina słucham, kiedy jestem rozmarzony (albo staję się rozmarzony, kiedy posłucham). Od „it boy” bbno$ zawsze mi się cieszy japa, szczególnie, jak przypomnę sobie klip. „RATATATA” Babymetalu i niemieckiego Electric Callboy słucham często jadąc o piątej rano do pracy. „The Hammer” amerykańskiego Kublai Khan TX słucham, kiedy poczuję się słaby i momentalnie zaczynam się czuć potężny. „Jedz sól” to mój ulubiony utwór Cool Kids Of Death. Kocham taki rodzaj energii w muzie!
Dodaj komentarz