Blog tego gościa, który medytuje szlajając się bez celu, strzelając fotki, prowadząc sesje RPG i grając w gry wideo.

  • Dawid Łozowicki


    Trochę street artu + Niebostan + wystawa „po_wodzie” Dawida Łozowickiego + Spaleni Słońcem + Dom + wystawa „Oni nie wyglądają jak ja” Niccolò Rastrellego + Warzywa i Owoce

    Trochę street artu + Niebostan + wystawa „po_wodzie” Dawida Łozowickiego + Spaleni Słońcem + Dom + wystawa „Oni nie wyglądają jak ja” Niccolò Rastrellego + Warzywa i Owoce

    To jest dalsza część fotospaceru, w którym odwiedziłem pałac Poznańskich. Wyszedłem z muzeum koło 16:55 i dalej już szwendałem się tam, dokąd mnie nogi poniosą.

    Taki obrazek (powyżej) — fasady budynków zasłonięte ochronną siatką — to w Łodzi raczej codzienny widok.

    Nie kojarzyłem tego rapera — Soliddoca — ale posłuchałem z tego kodu QR, bo rozbawiło mnie hasło z tego plakaciku: „Czy śni ci się ten mężczyzna?”

    Na jednej z kamienic zobaczyłem plakat wystawy fotografii dokumentalnej „Po_wodzie” Dawida Łozowickiego, której tematem była powódź z 2024 roku.

    Zainteresowało mnie to, bo byłem wtedy na Dolnym Śląsku, jako jeden z ochotników reprezentujących firmę, w której pracuję — Media Expert (to firma opłaciła ten wyjazd, nocleg i wyżywienie, a nawet traktowała to jakbyśmy byli w pracy, za co szczery respekt). Usuwaliśmy gruz i śmieci z ulicy. Opróżnialiśmy zalane piwnice ze zniszczonych rzeczy pokrytych szlamem. Było to męczące, ale uczucie, że realnie komuś pomagamy, było niesamowite.

    Szkoda, że dowiedziałem się o tym wydarzeniu dopiero 18.06, bo dzień wcześniej było w Niebostanie spotkanie z artystą, którego bym chętnie posłuchał.

    Mimo wszystko od razu wybrałem się tam, żeby chociaż zobaczyć same zdjęcia.

    Na ladzie leżały ładne naklejki reklamujące Instagrama Zuzanny Szor, malarki, studentki animacji na PWSFTViT w Łodzi i tatuatorki.

    Zjadłem słynną wegańską niebostanową bułę (niebo w gębie), wypiłem Lemoncello sweet & sour z Pinty i ruszyłem dalej.

    Gdzieś na Piotrkowskiej spotkałem kolejne prace Kacpra Ognia — jedną mocno zakrytą, no i dwie w większości widoczne.

    Wystawkę związaną z „Rokiem 1984” Orwella („Wolność jest wtedy, gdy możemy mówić, że dwa i dwa to cztery”).

    Odwiedziłem OFF Piotrkowską. Najpierw knajpę Spaleni Słońcem.

    Pooglądałem plakaty na ścianie klubu Dom, bo oni zawsze mają dużo fajnych.

    Natrafiłem na wystawę „Oni nie wyglądają jak ja” Niccolò Rastrellego przygotowaną we współpracy Fotofestiwalu i Centrum Komiksu i Narracji Interaktywnej. Rastrelli sportretował cosplayerów z różnych krajów w ich domach rodzinnych.

    Spotkałem tę kulę z dłoni, którą zawsze widuje w Pasażu Róży.

    Odkryłem kolejny park — Park im. Henryka Sienkiewicza w Łodzi. Nic tak zjawiskowego, jak Źródliska (co oczywiste), ale park to zawsze park!

    Wieczór skończyłem w ogródku knajpy Owoce i Warzywa. Było fajnie — pogadałem z barmanką i barmanem (przemili ludzie), potem z młodą parą z sąsiedniego stolika, a na końcu z zespołem 19 Wiosen, który przysiadł się obok. Z Marcinem Prytem zresztą już kiedyś rozmawiałem — i, jak się okazało, on też to pamiętał. To było na LDZ Music Festival, w nieistniejącym już Bajkonurze. Byliśmy tam z Olą głównie się pobawić, ale też miałem potem napisać relację na łamach wcześniejszego wcielenia Róbmy Dobrze. Tytuł tej relacji był coś w stylu: „Marcin Pryt wskazał mi drogę do kibla na LDZ Music Festival”, bo kiedy zapytałem jakiegoś gościa (od tyłu), gdzie jest toaleta, odwrócił się właśnie Pryt — główny powód, dla którego wtedy tam byłem.